* Oczami Jessicy *
Obudziłam się w białej sali. Pierwsza myśl szpital i się nie myliłam. Rozejrzałam się po całej sali, Koło mojego łóżka siedział Justin z dzieckiem na rękach. Zaraz z dzieckiem? Automatycznie spojrzałam na swój brzuch.
- Justin? - wychrypiałam. Miałam sucho w gardle. Koniecznie musiałam się czegoś na pić. Chłopak spojrzał na mnie, a na jego twarz wpełzł wielki, promienny uśmiech.
- Jessica... Obudziłaś się wreszcie. - złapał mnie za rękę wciąż trzymając dziecko.
- Co się właściwie stało? I to nasz synek? - mówiąc to miałam łzy w oczach. Miałam synka. Małego kochanego bobaska.
- Zemdlałaś w domu, więc cię tu przywiozłem i okazało się, że to przedwczesny poród. - wytłumaczył mi. Podniosłam się na rękach i oparłam o poduszkę, aby być na siedząco.
- Dasz mi go na ręce? - zapytałam.
- Oczywiście. - natychmiast wstał i podał mi malucha na ręce. Był taki malutki. I cały podobny do Justina. Miał jego oczy, w kolorze mlecznej czekolady, nosek i cały był jego małą kopią.
Trzymałam chłopczyka na rękach i obserwowałam jak się uśmiecha. Byłam bardzo szczęśliwa. Miałam teraz dwójkę dzieci. Brakuje tylko Justina, ale.....
- Jest taki podobny do ciebie. - powiedziałam i przeniosłam wzrok na Justina. On się uśmiechnął.
- Jak go nazwiemy? - zapytał.
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Masz jakieś propozycje?
- Może Jake? - szczerze nie za bardzo mi się podobało. Już wiedziałam jak chce nazwać synka.
- A co powiesz na Drew? - kątem oka spojrzałem na niego. Promiennie się uśmiechnął, a w jego oku zakręciła się łza.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że tak. W końcu jesteś jego ojcem. Pamiętaj nie mogę zabronić ci kontaktu z dziećmi i podejmowania decyzji związanych z ich przyszłością. To też twoje dzieci.
- Wiem, że to moje dzieci, ale sama wiesz, że między nami nie jest za dobrze, dlatego myślałem, że nie pozwolisz mi wybrać imienia. - powiedział i spuścił głowę w dół.
- Justin.... Nie możesz tak myśleć. To, że my mamy jakiś problem nie znaczy od razu, że będę ci wszystkiego zabraniać. Nie mogłabym tak. - gdy to powiedziałam, on uśmiechnął się szeroko.
- A tak w ogóle gdzie jest Carmi? - chciałabym, żeby mój maluszek był tutaj z nami.
- Zasnęła wczoraj, więc mama ją zabrała do siebie. Kurcze miałem do niej zadzwonić jak już się obudzisz. - powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni, a po chwili już rozmawiał z Pattie. Tylko się zaśmiałam z niego.
Spojrzałam na małego Drew i pocałowałam go w główkę. Byłam cholernie zmęczona, ale nie chciałam iść spać.
Po godzinie już była z nami Pattie i Carmen. Malutka zachwycała się braciszkiem, ale też widziałam, że coś jest nie tak.
- Słoneczko co się dzieje? - zapytałam gdy usiadła koło mnie. Teraz Pattie trzymała wnuczka na rękach.
- A teraz jak jest Drew to dalej będziecie mnie kochać? - zapytała. Trzęsła jej się broda, a oczy świeciły od łez.
- Co ty mówisz? Oczywiście, że dalej cię kochamy i będziemy kochać. To, że urodził się Drew nie oznacza, że przestaniemy ciebie kochać. Choć przytul się do mamy. - powiedziałam, a ona od razu mocno się we mnie wtuliła. - Moje kochane maleństwo. Kocham cię, pamiętaj o tym zawsze. - pocałowałam ją w główkę i jeszcze mocniej przytuliłam. Obróciłam głowę w stronę Justina i mamy.
- Co się stało? - wypowiedział bezgłośnie.
- Nic. Chodź do nas. - wyszeptałam, a on zaraz przytulał się razem z nami.
- A teraz tatuś będzie już mieszkał z nami? - zapytał aniołek, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Oczywiście, kocham Justina, ale wciąż mam obawy. Choć może warto dać nam drugą szanse. Ocknęłam się z zamyślenia i zauważyłam, że wszyscy na mnie patrzą. Uśmiechnęłam się.
- O to musisz spytać taty. To od niego zależy czy chce z nami mieszkać. - Pattie spojrzała na mnie zdziwiona i zarazem szczęśliwa, a Justin... zatkało go. Nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba to jeszcze do niego nie dotarło.
- To co tatooo będziesz z nami już mieszkać - przeciągnęła.
- YYyyyy tak... Zaraz, czy ty mi wybaczyłaś? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Nie musiałam długo czekać, aż nasze usta złączą się w pocałunku.
Od Autorki:
Wiem, że znowu długo nic nie dodawałam, a ten rozdział niczym nie zachwyca, ale ostatnio nie potrafię nic napisać. Ten beznadziejny rozdział pisałam AŻ 3 dni. Rozumiecie?! Przez 3 dni udało mi się napisać tylko taki badziew. Jest mi strasznie wstyd, że publikuje takie coś i bardzo was za to przepraszam. Dziękuje wam za to, że jesteście dalej ze mną. Do następnego?
Ps. Jeśli macie jakiekolwiek pytania to założyłam aska. Link u góry w zakładce pytania. http://ask.fm/Agaulka
Trzymałam chłopczyka na rękach i obserwowałam jak się uśmiecha. Byłam bardzo szczęśliwa. Miałam teraz dwójkę dzieci. Brakuje tylko Justina, ale.....
- Jest taki podobny do ciebie. - powiedziałam i przeniosłam wzrok na Justina. On się uśmiechnął.
- Jak go nazwiemy? - zapytał.
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Masz jakieś propozycje?
- Może Jake? - szczerze nie za bardzo mi się podobało. Już wiedziałam jak chce nazwać synka.
- A co powiesz na Drew? - kątem oka spojrzałem na niego. Promiennie się uśmiechnął, a w jego oku zakręciła się łza.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że tak. W końcu jesteś jego ojcem. Pamiętaj nie mogę zabronić ci kontaktu z dziećmi i podejmowania decyzji związanych z ich przyszłością. To też twoje dzieci.
- Wiem, że to moje dzieci, ale sama wiesz, że między nami nie jest za dobrze, dlatego myślałem, że nie pozwolisz mi wybrać imienia. - powiedział i spuścił głowę w dół.
- Justin.... Nie możesz tak myśleć. To, że my mamy jakiś problem nie znaczy od razu, że będę ci wszystkiego zabraniać. Nie mogłabym tak. - gdy to powiedziałam, on uśmiechnął się szeroko.
- A tak w ogóle gdzie jest Carmi? - chciałabym, żeby mój maluszek był tutaj z nami.
- Zasnęła wczoraj, więc mama ją zabrała do siebie. Kurcze miałem do niej zadzwonić jak już się obudzisz. - powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni, a po chwili już rozmawiał z Pattie. Tylko się zaśmiałam z niego.
Spojrzałam na małego Drew i pocałowałam go w główkę. Byłam cholernie zmęczona, ale nie chciałam iść spać.
Po godzinie już była z nami Pattie i Carmen. Malutka zachwycała się braciszkiem, ale też widziałam, że coś jest nie tak.
- Słoneczko co się dzieje? - zapytałam gdy usiadła koło mnie. Teraz Pattie trzymała wnuczka na rękach.
- A teraz jak jest Drew to dalej będziecie mnie kochać? - zapytała. Trzęsła jej się broda, a oczy świeciły od łez.
- Co ty mówisz? Oczywiście, że dalej cię kochamy i będziemy kochać. To, że urodził się Drew nie oznacza, że przestaniemy ciebie kochać. Choć przytul się do mamy. - powiedziałam, a ona od razu mocno się we mnie wtuliła. - Moje kochane maleństwo. Kocham cię, pamiętaj o tym zawsze. - pocałowałam ją w główkę i jeszcze mocniej przytuliłam. Obróciłam głowę w stronę Justina i mamy.
- Co się stało? - wypowiedział bezgłośnie.
- Nic. Chodź do nas. - wyszeptałam, a on zaraz przytulał się razem z nami.
- A teraz tatuś będzie już mieszkał z nami? - zapytał aniołek, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Oczywiście, kocham Justina, ale wciąż mam obawy. Choć może warto dać nam drugą szanse. Ocknęłam się z zamyślenia i zauważyłam, że wszyscy na mnie patrzą. Uśmiechnęłam się.
- O to musisz spytać taty. To od niego zależy czy chce z nami mieszkać. - Pattie spojrzała na mnie zdziwiona i zarazem szczęśliwa, a Justin... zatkało go. Nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba to jeszcze do niego nie dotarło.
- To co tatooo będziesz z nami już mieszkać - przeciągnęła.
- YYyyyy tak... Zaraz, czy ty mi wybaczyłaś? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Nie musiałam długo czekać, aż nasze usta złączą się w pocałunku.
Od Autorki:
Wiem, że znowu długo nic nie dodawałam, a ten rozdział niczym nie zachwyca, ale ostatnio nie potrafię nic napisać. Ten beznadziejny rozdział pisałam AŻ 3 dni. Rozumiecie?! Przez 3 dni udało mi się napisać tylko taki badziew. Jest mi strasznie wstyd, że publikuje takie coś i bardzo was za to przepraszam. Dziękuje wam za to, że jesteście dalej ze mną. Do następnego?
Ps. Jeśli macie jakiekolwiek pytania to założyłam aska. Link u góry w zakładce pytania. http://ask.fm/Agaulka
juihjnvc onvcxkdisnxc sjedcxnsdcx cudo! chcę wiecej takich rozdziałów!
OdpowiedzUsuńhttp://swagbieber-story.blogspot.com/
@faithbieber96
Nie wiem czemu nazywasz to badziewiem, bo mi się strasznie spodobało :D
OdpowiedzUsuńNie mam ci za złe, że tak długo nie piszesz, bo sama mam bloga i wiem co to brak weny. Chociaż chciałabyś coś napisać to nie wiesz jak skleić jedno zdanie.
Mi się ogólnie twój blog bardzo spodobał i zamierzam zostać z tobą do końca tego zajebistego opowiadania *.*
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ; >
Pozdrawiam ; **
you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com
Bardzo dziękuje za miłe słowa. Aż mi się płakać chce. Postaram się już was nie zawodzi
Usuńawww znowu razem niech się już nic nie psuje ;) czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńWcale nie jest badziewny jest świetny ;) Tylko Jessica szybko wybacza Justinowi . Ale poza tym to super rozdział <3 Czekam na nn :* I zapraszam do mnie : http://she-will-be-loveed.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńwcale nie jest badziewny.
OdpowiedzUsuńJest cudowny, genialny. Cieszę się, że już na razie jest pomiędzy nimi ok i, że są szczęśliwi :D
Czekam na nn<3
Jest wspaniały ! Ja w 3 dni bym tak cudownego nie wymyśliła <3 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń