niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 36


* Oczami Jessicy *


Obudziłam się w białej sali. Pierwsza myśl szpital i się nie myliłam. Rozejrzałam się po całej sali, Koło mojego łóżka siedział Justin z dzieckiem na rękach. Zaraz z dzieckiem? Automatycznie spojrzałam na swój brzuch. 
- Justin? - wychrypiałam. Miałam sucho w gardle. Koniecznie musiałam się czegoś na pić. Chłopak spojrzał na mnie, a na jego twarz wpełzł wielki, promienny uśmiech.
- Jessica... Obudziłaś się wreszcie. - złapał mnie za rękę wciąż trzymając dziecko.
- Co się właściwie stało? I to nasz synek? - mówiąc to miałam łzy w oczach. Miałam synka. Małego kochanego bobaska. 
- Zemdlałaś w domu, więc cię tu przywiozłem i okazało się, że to przedwczesny poród. - wytłumaczył mi. Podniosłam się na rękach i oparłam o poduszkę, aby być na siedząco.
- Dasz mi go na ręce? - zapytałam.
- Oczywiście. - natychmiast wstał i podał mi malucha na ręce. Był taki malutki. I cały podobny do Justina. Miał jego oczy, w kolorze mlecznej czekolady, nosek i cały był jego małą kopią.
Trzymałam chłopczyka na rękach i obserwowałam jak się uśmiecha. Byłam bardzo szczęśliwa. Miałam teraz dwójkę dzieci. Brakuje tylko Justina, ale.....
- Jest taki podobny do ciebie. - powiedziałam i przeniosłam wzrok na Justina. On się uśmiechnął.
- Jak go nazwiemy? - zapytał.
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. Masz jakieś propozycje?
- Może Jake? - szczerze nie za bardzo mi się podobało. Już wiedziałam jak chce nazwać synka.
- A co powiesz na Drew? - kątem oka spojrzałem na niego. Promiennie się uśmiechnął, a w jego oku zakręciła się łza.
- Naprawdę?
- Oczywiście, że tak. W końcu jesteś jego ojcem. Pamiętaj nie mogę zabronić ci kontaktu z dziećmi i podejmowania decyzji związanych z ich przyszłością. To też twoje dzieci.
- Wiem, że to moje dzieci, ale sama wiesz, że między nami nie jest za dobrze, dlatego myślałem, że nie pozwolisz mi wybrać imienia. - powiedział i spuścił głowę w dół.
- Justin.... Nie możesz tak myśleć. To, że my mamy jakiś problem nie znaczy od razu, że będę ci wszystkiego zabraniać. Nie mogłabym tak. - gdy to powiedziałam, on uśmiechnął się szeroko.
- A tak w ogóle gdzie jest Carmi? - chciałabym, żeby mój maluszek był tutaj z nami.
- Zasnęła wczoraj, więc mama ją zabrała do siebie. Kurcze miałem do niej zadzwonić jak już się obudzisz. - powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni, a po chwili już rozmawiał z Pattie. Tylko się zaśmiałam z niego.
Spojrzałam na małego Drew i pocałowałam go w główkę. Byłam cholernie zmęczona, ale nie chciałam iść spać.


Po godzinie już była z nami Pattie i Carmen. Malutka zachwycała się braciszkiem, ale też widziałam, że coś jest nie tak.
- Słoneczko co się dzieje? - zapytałam gdy usiadła koło mnie. Teraz Pattie trzymała wnuczka na rękach.
- A teraz jak jest Drew to dalej będziecie mnie kochać? - zapytała. Trzęsła jej się broda, a oczy świeciły od łez.
- Co ty mówisz? Oczywiście, że dalej cię kochamy i będziemy kochać. To, że urodził się Drew nie oznacza, że przestaniemy ciebie kochać. Choć przytul się do mamy. - powiedziałam, a ona od razu mocno się we mnie wtuliła. - Moje kochane maleństwo. Kocham cię, pamiętaj o tym zawsze. - pocałowałam ją w główkę i jeszcze mocniej przytuliłam. Obróciłam głowę w stronę Justina i mamy.
- Co się stało? - wypowiedział bezgłośnie.
- Nic. Chodź do nas. - wyszeptałam, a on zaraz przytulał się razem z nami.
- A teraz tatuś będzie już mieszkał z nami? - zapytał aniołek, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Oczywiście, kocham Justina, ale wciąż mam obawy. Choć może warto dać nam drugą szanse. Ocknęłam się z zamyślenia i zauważyłam, że wszyscy na mnie patrzą. Uśmiechnęłam się.
- O to musisz spytać taty. To od niego zależy czy chce z nami mieszkać. - Pattie spojrzała na mnie zdziwiona i zarazem szczęśliwa, a Justin... zatkało go. Nie wiedział co ma powiedzieć. Chyba to jeszcze do niego nie dotarło.
- To co tatooo będziesz z nami już mieszkać - przeciągnęła.
- YYyyyy tak... Zaraz, czy ty mi wybaczyłaś? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Nie musiałam długo czekać, aż nasze usta złączą się w pocałunku.



Od Autorki:
Wiem, że znowu długo nic nie dodawałam, a ten rozdział niczym nie zachwyca, ale ostatnio nie potrafię nic napisać. Ten beznadziejny rozdział pisałam AŻ 3 dni. Rozumiecie?! Przez 3 dni udało mi się napisać tylko taki badziew. Jest mi strasznie wstyd, że publikuje takie coś i bardzo was za to przepraszam. Dziękuje wam za to, że jesteście dalej ze mną. Do następnego?

Ps. Jeśli macie jakiekolwiek pytania to założyłam aska. Link u góry w zakładce pytania. http://ask.fm/Agaulka

7 komentarzy:

  1. juihjnvc onvcxkdisnxc sjedcxnsdcx cudo! chcę wiecej takich rozdziałów!

    http://swagbieber-story.blogspot.com/
    @faithbieber96

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu nazywasz to badziewiem, bo mi się strasznie spodobało :D
    Nie mam ci za złe, że tak długo nie piszesz, bo sama mam bloga i wiem co to brak weny. Chociaż chciałabyś coś napisać to nie wiesz jak skleić jedno zdanie.
    Mi się ogólnie twój blog bardzo spodobał i zamierzam zostać z tobą do końca tego zajebistego opowiadania *.*
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ; >
    Pozdrawiam ; **

    you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za miłe słowa. Aż mi się płakać chce. Postaram się już was nie zawodzi

      Usuń
  3. awww znowu razem niech się już nic nie psuje ;) czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie jest badziewny jest świetny ;) Tylko Jessica szybko wybacza Justinowi . Ale poza tym to super rozdział <3 Czekam na nn :* I zapraszam do mnie : http://she-will-be-loveed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale nie jest badziewny.
    Jest cudowny, genialny. Cieszę się, że już na razie jest pomiędzy nimi ok i, że są szczęśliwi :D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest wspaniały ! Ja w 3 dni bym tak cudownego nie wymyśliła <3 Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń