niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 35

* 6 miesięcy później *


To już sześć miesięcy, odkąd mieszkam sama z Carmen w Atlancie. Jestem już w ósmym miesiącu ciąży. Jak na razie wszystko układa się wspaniale. Nie muszę się martwić o pieniądze, ponieważ okazało się, że moi rodzice już wcześniej przeczuwali, że coś będzie nie tak i przepisali wszystko na mnie, ale mieli też bardzo dużo oszczędności. Ja sama też nie jestem jakaś rozrzutna, więc na wszystko mi starcza. Carmi cały czas pyta się co mam w brzuchu, a jak jej odpowiadam, że siostrzyczkę albo braciszka to się strasznie cieszy i wymyśla imiona. Można by powiedzieć, że wszystko jest idealnie, ale wcale nie. Justin nie daje mi spokoju. Co tydzień, a nawet częściej jeśli może przyjeżdża do nas. Niby do Carmen, ale i tak zawsze znajduje jakiś pretekst żeby porozmawiać ze mną. Mam już powoli dość słuchania tych jego tłumaczeń. Ja świetnie daje sobie radę sama i on jest mi do niczego nie potrzebny. Niech idzie do swojej Selenki.
- Mamo kiedy przyjedzie tata? -córka już od trzech godzin męczyła mnie o to. Wczoraj jej kochany tatuś zadzwonił, że przyjedzie do niej i coś tam porobią na ogrodzie, bo kupił jej jakiś plac zabaw, a potem pojadą na lody. Nie byłam za szczęśliwa z tego powodu, ale nie chciałam się kłócić.
- Nie wiem Carmen. Jak przyjedzie to będzie. Idź do pokoju pobaw się lalkami czy czymś, a ja skończę obiad i trochę odpocznę.
 - No dobra. - dała mi całuska i pobiegła do swojego pokoju. Wreszcie miałam chwilę wytchnienia. Niby to dopiero szósty miesiąc, ale maluch już tak mi daje w kość, że nie mam siły na nic.
 Zabrałam się za krojenie kurczaka do kotletów francuskich. Potarkowałam ser, dodałam majonez, mąkę ziemniaczaną, pietruszkę i wszystko wymieszałam. Odstawiłam miskę na bok i zaczęłam obierać ziemniaki. Nie zdążyłam obrać nawet połowy garnka, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli podniosłam się z miejsca i ruszyłam w kierunku drzwi. Weszłam na hol, a Carmen już stała przy drzwiach i otwierała.
- Tatuś - krzyknęła i rzuciła się mu na szyję. On złapał ją i zaczął przytulać. Słodko to wyglądało. Szkoda, że tak nie morze być codziennie.
- Cześć słoneczko. Co robiłaś dzisiaj?- zapytał ją, a ja obserwowałam jego twarz. Był przemęczony. Miał wielkie wory pod oczami i widać, że coś go trapi.
- Bawiłam się i mamusia się dzisiaj źle czuła. - o szlak! Tylko nie to.
- Źle się czułaś? - przeniósł wzrok na mnie.
- Nie. Carmen przesadza, zresztą nie muszę ci się tłumaczyć.
- Ale tu chodzi o moje dziecko i jedyną kobietę, którą kocham.
- Nie słodź. Chyba nie po to tu przyjechałeś. Możesz wziąć małą jak chcesz, ale za godzinę przyprowadź ją na obiad. - Carmen stała obok nas i krążyła wzrokiem to na mnie, to na Justina.
- Jessica proszę cię, porozmawiajmy. - powiedział błagalnie i wziął na ręce naszego aniołka, który stał obok niego i się niecierpliwił.
- O czym ty chcesz jeszcze rozmawiać? Będziesz miał dziecko z inną kobietą i myślisz, że mimo to, ja dalej będę potrafiła z tobą normalnie rozmawiać tak jakby nigdy się nic nie stało?!
- Ale ona wcale nie jest w ciąży! - krzyknął, a mnie zatkało. - Kłamała. - mówił dalej patrząc mi prosto w oczy.
- Muszę usiąść. - Zrobiło mi się słabo. Myślałam, że zaraz stracę kontakt z całym światem. Zaczęłam się chwiać. Bieber szybko podbiegł do mnie i złapał, zanim zdążyłam upaść. Ostatnie co zauważyłam, to przerażenie i strach w jego oczach.

* Oczami Justina *

Jessica zemdlała. Carmen zaczęła płakać, a ja nie wiedziałem, co mam robić. Byłem przerażony. Co będzie, jak coś się stanie jej, albo dziecku? Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Ocknąłem się i chwyciłem ją na ręce.
- Carmen gdzie mamusia chowa klucze od domku? - zapytałem malucha, a ona podeszła do szuflady i wyjęła pęk kluczy.
- Chodź szybciutko. Musimy pojechać z mamusią do lekarza, dobrze? - pokiwała główką. - Wsiadaj do auta, a ja zaraz przyjdę.
- Dobzie tatusiu. - poszła do samochodu. Zamknąłem drzwi i położyłem Jess na tylne siedzenia. Carmi siedziała już z przodu na foteliku przypięta pasami. Natychmiast odpaliłem swojego Land Rovera i ruszyłem do szpitala.

 Na miejscu natychmiast zlecieli się lekarze i zabrali Jessice.
Czekałam tu już całe dwie godziny ze śpiącym dzieckiem na kolanach, a nikt nie raczył mnie powiadomić co z moją ukochaną. Gdy ktoś wychodził z sali mówił tylko, że nic jeszcze nie wiadomo i mam czekać na jakiegoś tam lekarza. Coraz bardziej się denerwowałem, aż w końcu wyszedł jakiś lekarz. Nie mogłem wstać, bo nie chciałem obudzić córki, więc sam podszedł do mnie. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Była jak z kamienia.
- Pan Justin Bieber? - zapytał. Spojrzał na moje kolana, gdzie spała dziewczynka i uśmiechnął się pod nosem.
- Mam dla pana ważną wiadomość. Myślę, że szczęśliwą. - dodał.
- Co z moją narzeczoną? - wymsknęło mi się. 
- Ma pan syna. - powiedział, a mnie zatkało. Jak kurwa?! Przecież to za wcześnie. Spojrzałem na niego spojrzeniem pod tytułem "Co ty do mnie koleś mówisz", a on się zaśmiał.
- Ma pan syna. - powtórzył.
- Cccco.. Co?! - wykrzyczałem i od razu skarciłem siebie w myślach. Przecież Carmi śpi.





Od Autorki: 
Bardzo was przepraszam, ale nie miałam wgl czasu i pomysłu na ten rozdział. Coraz częściej zastanawiam się nad zakończeniem tej historii i całej mojej przygody z pisaniem. Nie mam już pomysłów. Ten rozdział też jest totalną klapą, a pisałam go na historii. Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Dziękuje z całego serca za wszystkie komentarze i odwiedziny na blogu. Przemyśle jeszcze co zrobić z tym blogiem. Jedyne co wiem, to na 100% skończę to opowiadanie.

12 komentarzy:

  1. rozdział ciekawy. i taki fnvuhdnbscjxkhscbnx

    www.swagbieber-story.blogspot.com

    @faithbieber96

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <3 Mam nedzieję , że Justin i Jessica się pogodzą i z dzieckiem będzie wszytsko ok :) Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ?!
    Nie, proszę.
    Nie kończ tego opowiadania.
    Ty nawet nie wiesz jak ja czekałam na ten rozdział...
    A dzisiaj wchodzę i tu niespodzianka.
    Proszę, błagam, nie kończ tego opowiadania.
    Blog masz bardzo ciekawy i bardzo chciałabym czytać dalsze przygody Jessicy i Justina...
    Mam nadzieję, że zmienisz zdanie...
    Pozdrawiam ; **

    you-and-me-together-forever-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ jeszcze tego opowiadania, błagam cię, ja je uwielbiam, jest na serio świetne :)
    A rozdział cudny *-* Cieszę się,że w końcu okazało się, że Selena kłamała z tą ciążą i mam nadzieję, że z Jessic'ą będzie wszystko ok:)
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, dziewczyno nie możesz. Tzn, możesz, ale nie rób tego. Nawet nie wiesz jak ciekawie piszesz. Nie spodziewałabym się takiego zakończenia, na prawdę super :) Dobrze, że sprawa z Seleną wyszła na jaw. Mam nadzieję, że dokończysz tę historię, a może i nawet zaczniesz nową. Bardzo bym chciała. Czekam na ciąg dalszy i dziękuję za powiadomienie :)
    Naprawdę, przemyśl sprawę, bo piszesz genialnie.
    http://utracona-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli jesteś ciekawa, zapraszam na nowy rozdział :)
    utracona-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG jaki podjar fangirling bożeee dzięki że dodałaś *_* uwielbiam cię <3 czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny, jak zwykle:) Tylko chyba ci się trochę miesiące pomyliły, ale to nic.
    Proszę, dodaj szybko nn bo nie wytrzymam

    Ps. Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaaaaaaaaaa dkjhfbefkecrhv !!!!!! genialne <3 <3
    nie możesz skończyć pisać tego bloga ! nie rób nam tego !!

    zapraszam: www.ryzykujac-zycie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. super ie moge doczekać się nn :)

    OdpowiedzUsuń
  11. masz z nami zostać !!! kocham te opowiadanie !! :*
    Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  12. „…Hej teraz możesz chodzić dumny mówiąc, że uderzyłeś dziewczynę, gdy jej ręce i nogi były kurwa związane! I nie jesteś twardzielem Jason! Jesteś kurewsko głupi i jak coś, jesteś pieprzonym złem, jesteś porywaczem i mordercą. Ludzie jak ty nie zasługują na życie i może dla ciebie jestem suką, ale ludzie jak ty na to zasługują!”

    Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej szczegółów o tym jak zło spotyka diabła, zapraszam na tłumaczenie niesamowitego opowiadania: badmeetsevil-tlumaczenie.blogspot.com
    Wpadnij a może zostaniesz na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń