*Oczami Justina*
Jessica szykuje się w łazience, a ja nie wiem za co się zabrać. Serce zaraz mi chyba wyskoczy z piersi. Stresuje się jak jeszcze nigdy. Na tej kolacji zamierzam ją poprosić o rękę. Wiem, że niektórym może wydawać się to za szybko, ale nie mi. Kocham ją i mamy dziecko. Chcę abyśmy stworzyli normalną rodzinę. Mam nadzieję, że moja ukochana się zgodzi.
Zszedłem na dół do drugiej łazienki. Wziąłem prysznic, wysuszyłem włosy i ubrałem się w garnitur. (link) Gdy wyszedłem z łazienki stanąłem jak wryty. Po schodach schodziła pięknie ubrana Jessica.(link) Nie mogłem od niej oderwać wzroku. Gdy tak na nią patrzyłem w moich spodniach zaczęło robić się ciasno. Podeszła do mnie i dała buziaka w usta. Wtedy się ocknąłem.
- Pięknie wyglądasz kochanie. - szepnąłem jej do ucha i musnąłem ustami jej szyję.
- Ty również niczego sobie kotku. Carmen już wstała?
- Nie wiem. Dopiero co wyszedłem z łazienki. Jak chcesz to pójdę sprawdzić.
- Nie trzeba. Ja pójdę i od razu ją ubiorę.- odpowiedziała i już chciała odchodzić kiedy mocno złapałem jej rękę, a następnie przyparłem do ściany namiętnie całując.
- Nawet nie wiesz co ty ze mną robisz. - wyszeptałem. - Zaraz nie wytrzymam.
- Mmmm. Kotku bo się spóźnimy - mruknęła mi do ucha, muskając je.
- Chyba będziesz musiała się przebrać. - powiedziałem poważnie, a ona spojrzała na mnie spod byka.
- Ty chyba sobie żartujesz.
- Mówię prawdę. Jeśli się nie przebierzesz to obawiam się, że nie dotrzemy na miejsce na umówioną godzinę.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Idź po Carmen. Ciuszki ma przyszykowane na bujanym fotelu. ubierz ją szybko bo z tego co widzę mamy mało czasu. - powiedziała i zniknęła gdzieś w salonie. Biegiem ruszyłem do pokoju mojej księżniczki. Po cichutku otworzyłem drzwi, a tam roześmiana Carmi cała w czekoladzie.
- Ty mój mały diabełku. Skąd czekoladę wytrzasnęłaś w swoim pokoju?
- Baba mi kupiła, a ja śchowałam - powiedziała z tym swoim wielkim uśmiechem na buźce. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. Tam szybko wykąpałem tego szkraba i w pluszowym ręczniku przeniosłem spowrotem do pokoju. Przebrałem malucha w sukienkę i baliśmy gotowi. (link)
Gdy wszyscy razem już siedzieliśmy w aucie jadąc po moją mamę uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chciałem jakoś ukryć zdenerwowanie i zarazem byłem ogromnie szczęśliwy, że już niedługo możemy być jedną wielką prawdziwą rodziną. Gdy dotarliśmy do restauracji myślałem, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Jessica wzięła za rękę naszą córkę i powoli wszyscy udaliśmy się do środka. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg już witał nas kelner i prowadził do osobnej sali przygotowanej na moje zamówienie. Wszystko było dopracowane do perfekcji i wyglądało tak jak sobie tego wymarzyłem.
Usiedliśmy przy stoliku i każdy złożył zamówienie.
- Justin tak właściwie to po co tu dzisiaj jesteśmy? - zapytała mnie moja ukochana.
- To jeszcze nie czas. Niedługo się dowiesz. - odparłem i zabrałem się za spożywanie swojego dania.
- Mmmm. Kotku bo się spóźnimy - mruknęła mi do ucha, muskając je.
- Chyba będziesz musiała się przebrać. - powiedziałem poważnie, a ona spojrzała na mnie spod byka.
- Ty chyba sobie żartujesz.
- Mówię prawdę. Jeśli się nie przebierzesz to obawiam się, że nie dotrzemy na miejsce na umówioną godzinę.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Idź po Carmen. Ciuszki ma przyszykowane na bujanym fotelu. ubierz ją szybko bo z tego co widzę mamy mało czasu. - powiedziała i zniknęła gdzieś w salonie. Biegiem ruszyłem do pokoju mojej księżniczki. Po cichutku otworzyłem drzwi, a tam roześmiana Carmi cała w czekoladzie.
- Ty mój mały diabełku. Skąd czekoladę wytrzasnęłaś w swoim pokoju?
- Baba mi kupiła, a ja śchowałam - powiedziała z tym swoim wielkim uśmiechem na buźce. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. Tam szybko wykąpałem tego szkraba i w pluszowym ręczniku przeniosłem spowrotem do pokoju. Przebrałem malucha w sukienkę i baliśmy gotowi. (link)
Gdy wszyscy razem już siedzieliśmy w aucie jadąc po moją mamę uśmiech nie schodził mi z twarzy. Chciałem jakoś ukryć zdenerwowanie i zarazem byłem ogromnie szczęśliwy, że już niedługo możemy być jedną wielką prawdziwą rodziną. Gdy dotarliśmy do restauracji myślałem, że serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Jessica wzięła za rękę naszą córkę i powoli wszyscy udaliśmy się do środka. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg już witał nas kelner i prowadził do osobnej sali przygotowanej na moje zamówienie. Wszystko było dopracowane do perfekcji i wyglądało tak jak sobie tego wymarzyłem.
Usiedliśmy przy stoliku i każdy złożył zamówienie.
- Justin tak właściwie to po co tu dzisiaj jesteśmy? - zapytała mnie moja ukochana.
- To jeszcze nie czas. Niedługo się dowiesz. - odparłem i zabrałem się za spożywanie swojego dania.
*Oczami Jessicy*
Jestem bardzo ciekawa co Justin kombinuję. Widzę po nim, że się denerwuje i zarazem jest szczęśliwy, ale kompletnie nie wiem z jakiego powodu. Spojrzałam na swoją córeczkę, a ta zajadała swoją kolację i była cała w sosie pomidorowym. Wzięłam serwetkę i wytarłam jej buźkę. Ta tylko pomarudziła, że umie sama i dalej pałaszowała.
- Jess co z twoją szkołą? Udało ci się zdać egzaminy końcowe? - zapytała Pattie
- Całe szczęście tak. Mam zaliczone wszystko i już z głowy szkołę. W przyszłości tylko się będę zastanawiać nad jakimiś studiami. - odpowiedziałam. Zapomniałam kompletnie powiedzieć jej, że zdałam. Moi nauczyciele byli tak wyrozumiali, że pozwolili mi zdawać wszystkie egzaminy, abym mogła ukończyć szkołę i się udało.
- Mogę prosić o chwilkę uwagi? - Justin podniósł się z krzesła i przeleciał wzrokiem po wszystkich tu obecnych. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem, a ten kontynuował.
- Jessica kochanie wiem, że wiele razy cię zraniłem, wiem również, że jesteś dla mnie najważniejszą kobietą w życiu i kocham cię.... Chyba coś pomieszałem - pokręcił głową zawstydzony i mówił dalej - Dobra to powiem jeszcze raz. Kocham cię najmocniej na świecie i wyjdziesz za mnie? - zapytał klękając przy mnie na jednym kolanie i wyciągając z kieszonki czerwone pudełeczko z prześlicznym pierścionkiem. (link) Zatkało mnie gdy to wypowiedział. Dosłownie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jasne, że się ogromnie ucieszyłam i chciałam tego ale po prostu głos ugrzęzł mi w gardle.
- Jess? Wyjdziesz za mnie? - powtórzył, a mi po policzkach już płynęły łzy.
- Tak - wyszeptałam cicho - wyjdę za ciebie. - I rozpłakałam się na amen, a on włożył mi pierścionek na palec i nie zważając na nic wpił się w moje usta. Ten pocałunek był zupełnie inny niż wszystkie poprzednie. Był sto razy lepszy. Wyrażał nasze wszystkie uczucia. Był przepełniony miłością.
- Nio końeć juź. Ja teź chćem taki pjelścionek. Tati dlaćego mi teź nie kupileś? - zapytała oburzona nasza córeczka i nadąsana założyła rączki na piersi i obróciła się do nas wszystkich tyłem.
- Gratuluje dzieci. Nawet nie wiecie jak się ciesze. - Pattie podeszła do nas i wyściskała.
- Kochanie choć do nas. - powiedziałam do Carmen, a ta tylko zaczęła śmiesznie tupać nóżką.
- Ja do niej pójdę kotku. - powiedział Jus i podszedł do dziewczynki. Z zaskoczenia wziął ją na ręce i ucałował w czółko.
- Przepraszam słoneczko, ale dla ciebie nie było takich pierścionków. Jutro za to pójdziemy na lody. Co ty na to?
- No dobla. - powiedziała i dała mu całusa.
Do domu wróciliśmy koło 22:00. Po takim dniu pełnym emocji tylko wzięłam prysznic, położyłam głowę na poduszce i już spałam.
Od Autorki:
No i jest kolejny rozdział. Przepraszam, że tydzień temu nie było, ale mam urwanie głowy w szkole. Teraz również obawiam się czy nie będę musiała zawiesić bloga, bo jadę na koncert Justina w Łodzi i mama postawiła mi warunek, że na koniec roku muszę mieć świadectwo z czerwonym paskiem. No ale dosyć o mnie. Dziękuje za wszystkie odwiedziny i komentarze. Do następnego. Całusy ;**
super , super , super i jeszcze raz super :* czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńJa też jadę na koncert:D Zgadzam się z komentarzem powyżej:) Mam nadzieję, że nie będziesz musiała zawiesić:)
OdpowiedzUsuńJej świetny rozdział:) wiedziałam, że bd chciał się jej oświadczyć :) super, że się zgodziła:D Powodzenia w sql, żebyś dostała ten pasek:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Hejjj...kochanie rozdział cudny :*
OdpowiedzUsuńczekam na nn ;D
Zapraszam do siebie: he-loves-her-jb.pinger.pl
(komentarze mile widziane!!)
świetny rozdział. Zapraszam na swój http://kasiba09.pinger.pl/
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam...
A no i czekam na następny :*