niedziela, 30 września 2012

Rozdział 18

Obudził mnie płacz mojej córeczki. Podniosłam powieki i zerknęłam na malutką. Nie wiedziałam jeszcze za bardzo czego potrzebuje, więc zadzwoniłam tym czerwonym przyciskiem po pielęgniarkę. Pani przyszła i wytłumaczyła mi wszystko co i jak. Okazało się, że mała była jedynie głodna. Położna wytłumaczyła mi jak mam karmić dziecko. Oczywiście jako rozważna matka karmiłam piersią. Na początku trochę bolało, ale dało się wytrzymać.

Po południu przyszła moja mama z Pattie. Moja niedoszła teściowa popłakała się na widok wnuczki. Obie babcie zachwycały się Carmen. Godzinę później ku mojemu zdziwieniu zajrzał do nas Justin.
-Cześć koch...-urwał i się zarumienił. Domyśliłam się co chciał powiedzieć i szczerze mnie to zdziwiło. Przecież my już nie jesteśmy razem i na dodatek mnie zdradził, a teraz wyjeżdża mi tu z takim czymś. Spojrzałam na niego dziwnie.
-Cześć Justin. Przyszedłeś do małej?-zapytałam.
-Tak, ale nie tylko do niej. -odparł.
-Dobra, ale musisz chwilę poczekać bo właśnie jest pora karmienia.-od powiedziałam i ułożyłam małą koło piersi. Ze wstydem wyciągnęłam pierś i zaczęłam ją karmić. Spojrzałam na Justina. Ten tylko wlepiał swój zahipnotyzowany wzrok we mnie i dziewczynkę..
-Jak to pięknie wygląda.-wymamrotał pod nosem i dalej wpatrywał się w nas.
-Nie patrz tak.-powiedziałam
-Dlaczego?
-Bo mnie peszysz,a poza tym już nie jesteśmy razem. Nie tworzymy rodziny. Sam to wybrałeś.
-Nawet nie wiesz jak żałuję tego.-wyszeptał. Ja to tylko zignorowałam. No bo co miałam zrobić?! Wybaczyć mu od tak i udawać, że nic się nie stało? Ja tak po prostu nie potrafię.


*Tydzień później*
Dwa dni po porodzie już wyszłam ze szpitala. Z Carmen było wszystko w porządku. Mała rosła jak na drożdżach. Z każdym dniem wydawałam mi się coraz to większa. Justin od tego czasu odwiedził nas tylko raz. Podobno wyjechał ze swoją Selenką na wakacje na Hawaje. Nie powiem jest mi smutno, nawet jestem wściekła. Przecież dopiero co urodziło mu się dziecko a on już wyjeżdża ze swoją dziunią, żeby się po pind żyć. A tak wracając do mnie i małej to jest okej. Ona jest grzeczna. Prawie w ogóle nie płacze. Moja mama wzięła sobie urlop, aby moc mi pomagać. Tata zawsze był cichy, nie odzywał się, a teraz po prostu oszalał na punkcie jego wnusi jak to mówi. Kiedy tylko wraca z pracy pierwsze co robi to biegnie do pokoju mojego aniołka i rozmawia z nią. Potrafi prze siedzieć tam cały dzień.
Teraz właśnie idziemy sobie we dwie na spacer. Pogoda jest piękna więc  trzeba z niej korzystać. Szłam przed siebie i pchałam wózek gdy nagle ktoś mnie zaczepił. Był to jakiś stary pijak. Wystraszyłam się nie na żarty w końcu byłam tu z dzieckiem. Staruch zbliżał się do mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Robiło mi się już po woli słabo, gdy przede mną jak by znikąd wyrósł Bieber.
-Odsuń się ty stary zgredzie.- wy warczał. Spojrzał na mnie dodając mi trochę otuchy.
-Ależ po co te nerwy. Ja tylko chciałem porozmawiać z tą ślicznotką.-wybełkotał ten pijak i chwiejnym krokiem ruszył dalej przed siebie.
-Dziękuję , a tak właściwie to co ty tu robisz. Słyszałam, że jesteś na wakacjach ze swoją dziewczyną.
-Nie mam dziewczyny. Już nie jestem z Seleną. to był tylko chwilowy związek, który zepsuł wszystko. Jess błagam cię daj mi jeszcze jedną szansę. Przepraszam cię za tamto. Wszystko zrozumiałem jak i to, że nie mogę żyć bez ciebie i naszej córeczki. Naprawdę przepraszam.
-Justin jak ty to sobie wyobrażasz?! Przyjdziesz tu przeprosisz, a ja ci się rzucę w ramiona jak gdyby nigdy nic?! Owszem czekałam, aż mnie przeprosisz, bo nadal cię bardzo kocham, ale to za wcześnie na kolejny związek. Nauczmy się najpierw siebie nie ranić i wtedy angażujmy się dale.
-Jasne, dla ciebie i małej wszystko. Powiedz mi tylko czy mi wybaczysz?
-Już ci wybaczyłam, a teraz musisz się tylko postarać, aby odzyskać moje zaufanie.
-Będę się starał. Dzień i noc, aby tylko być z tobą i moją małą księżniczką. Dla was zrobię wszystko, nawet zrezygnuję z kariery.
-Nawet nie próbuj bo wtedy możesz się pożegnać z kolejną szansą. Masz robić to co kochasz. Pamiętaj o tym.-byłam bardzo szczęśliwa z tego wszystkiego. Rozmawialiśmy tak jeszcze długo spacerując z naszym aniołkiem. Zaprosiłam go jutro na obiad do nas. Oczywiście kazałam mu przyjść z Pattie, która co dziennie witała u nas na lawie i aby zobaczyć wnuczkę. Miałam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży.


Od Autorki:
Nie bijcie wiem, że nie wyszło, ale nic mi się dzisiaj nie chce. Dziękuję za komentarze i odwiedziny. Przypominam, że jeśli ktoś chce być informowany to zapisać się w zakładce informowani. Także pytania możecie mi zadawać na formspringu również w zakładce powyżej. A więc do następnego.

6 komentarzy:

  1. świetnie, cudownie. szkoda że skończyłaś w tym momencie. fajny była by z nich rodzinka. CANADIANSWAGBIEBER.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.facebook.com/Polishbelibers2?ref=hl co do boga mogla bys robic dluzsze rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie;D Już jest norma;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, będziemy cb bić!!!xD Nie no żart mi się podoba :D Dobrze, że do siebie wrócili;p nie mogę się doczekać nexta, pisz szybciochem ;)))
    Arli;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No i w końcu nadrobiłam i przeczytałam wszystkie 18 rozdziałów. ;d Świetnie piszesz i miło się czyta. I wcale rozdział nie był zły, a wręcz bardzo fajny. Czekam na kolejny. <3
    Pozdrawiam. :*
    + zaptraszam do mnie -> http://catching-feelings-now.blogspot.com Mam nadzieje, że przeczytasz i zostawisz szczerą opinie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. i co kiedy następny ? mam nadzieje że szybko

    OdpowiedzUsuń