poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Rozdział 9
*Następnego dnia*
Rano Justina widziałam tylko przelotnie bo potem gdzieś zniknął. Powiedział mi tylko, że ma dla mnie niespodziankę. Gotowa miałam być na godzinę osiemnastą. Cały ten czas dłużył mi się niesamowicie. Na początku wykonałam poranną toaletę, zjadłam płatki na śniadanie i porozmawiałam trochę z moją mamą. Pytała się mnie ona co uzgodniliśmy na temat przeprowadzki. Kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi, a ona na to, że musimy myśleć o wspólnym domu bo dziecko musi mieć pełną rodzinę. Trochę mnie to zabolało, ponieważ wyglodało jakny chciała się mnie już pozbyć, ale nie skomentowałam tego. Około godziny piętnastej znowu zrobiłam się senna i głodna na raz. Poszłam więc do kuchni. Długo zastanawiałam się nad wyborem jedzenia. W końcu padło na pyszne, słodkie lody waniliowe. Wyciągnęłam z szafki miseczkę do której włożyłam ukrojony wcześniej kawałek słodycza. Zaczęłam szukać w szafce polewy czekoladowej, lecz na moje nieszczęście była tylko truskawkowa. Trudno. Polałam nią lody. Wzięłam do ręki miseczkę i powędrowałam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku wśród góry poduszek, włączyłam film i zajadałam się lodami. Gdy film się skończył podeszłam do szafy w celu znalezienia odpowiedniego zestawu na dzisiejszy wieczór z Justinem. Kiedy miałam już uszykowane ubrania (link) udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Umyłam dokładnie każdy centymetr swojego ciała. Wychodząc z wanny spojrzałam w lustro i wielki uśmiech wpełzł na moją twarz. Zerknęłam na mój pokaźnych rozmiarów brzuch i pogładziłam go dłonią. Ani razu nie żałowałam, że jestem w ciąży. Jedyne co to zawsze myślałam, że mój pierwszy raz będzie wyglądał trochę inaczej, a mamusią zostanę po ukończeniu szkoły. Owinęłam się w ręcznik i podeszłam do lustra. Umyłam dokładnie zęby, umalowałam się, naciągnęłam przygotowane ciuchy i zajęłam się swoją fryzurą. Najpierw dokładnie wysuszułam włosy, a potem nakręciłam je na prostownicę. Gotowa już spojrzałam na zegarek siedemnasta pięćdziesiąt. Weszłam do pokoju po torebkę, spakowałam tam telefon kluczę od domu i portfel. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. W nich stał mój ukochany. Przywitałam się znim całusem i rószyliśmy do samochodu. Droga przebiegła nam na milczeniu bo Jus nie chciał zdradzić gdzie jedziemy. Po dotarciu na miejsce mój dżentelmen szybko wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Widok jaki tu zastałam bardzo mnie ździwił. Byliśmy w lesie na jakiejś polanie. W tym samym czasie Justin wyciągała coś z bagażnika. Kiedy szedł w moją stronę zauważyłam, że to koc i koszyk. Rozłożył puchaty na trawie, a z koszyka wyciągnął pączki z lukrem, truskawki w czekoladzie i sok. Usiadłam na kocu, a Jus zaraz obok mnie. Zaczął karmić mnie truskawką. Było przy tym mnóstwo śmiechów i zabawy.
-Kocham cię Jes.- powiedział Justin a mi jeszcze większy uśmiech wpełzł na twarz.
-Ja też cię kocham.-odpowiedziałam mu.
Rozmawiając poruszyliśmy wiele spraw, a nawet temat wspólnego mieszkania, ale i tak nic nie ustaliliśmy. Mówiąc krótko był to wspaniały dzień. Po całym pikniku Bieebs odwiózł mnie do domu. Dał całusa na pożegnanie i odjechał w stronę swojego domku.
Od Autorki:
Mam nadzieję, że ten rozdział się wam spodoba bo włożyłam w niego dużo pracy. Starałam się opisywać wszystko jak najlepiej potrafię. Dziękuję za prawie 1000 wyświetleń bloga. Jesteście niesamowite. Rozdziały tak jak napisałam wcześniej będą dodawane co 3 lub 4 dni. Mam teraz dużo pracy i zbyt mało czasu aby dodawać częściej. Proszę aby każda osoba która czyta mojego bloga skomentowała ten post, wyraziła opinię i pomogła mi tym również poprawić jeszcze to co jest niedopracowane. Także następny rozdział dopiero 10 sierpnia. Jeśli macie pytania możecie je zadawać na moim formspringu lub na twitterze.
Twitter - https://twitter.com/Agaulka
Formspring - http://formspring.me/Agaulka
Całuski i do następnego. Ważna zasada CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mogę się doczekać kiedy Jessica urodzi. Justin z nią jest taki szczęśliwy, z reszta oboje są szczęśliwi : ) Podoba mi się rozdział, mam nadzieję że te 3 dni szybko zlecą ;) Czekam na NN : )
OdpowiedzUsuń~@Domcia223
prezent od bylej bff . mam nadzieje, ze przyda ci się, pisany na szybko ;)
OdpowiedzUsuńNastępnego ranka obudził mnie potworny skurcz, wyszeptałam „au”, ku mojemu zdziwieniu od razu pojawił się przy mnie tata i złapał mnie za rękę.
-Jessico, ja naprawdę przepraszam, że nie byłem przy tobie, gdy tego tak bardzo potrzebowałaś, ale teraz wszystko się zmieni.- Wyszeptał po cichu.
-Ale tato, ja wiem, że się po prostu starasz zapewnić mi godne życie, dlatego też jesteś taki zapracowany- kolejny skurcz, tym razem zawyłam z bólu.
-Chcesz jechać do szpitala? Zadzwonić do mamy, lub po Justina?-Pytał z troską w głosie.
Pokręciłam przecząco głową, tata poszedł przygotować mi śniadanie, a ja zostałam sama na łóżku, modląc się w duchu o ustanie skurczów.
****
Dochodziła 11, za oknem panowała okropna pogoda, deszcz bił szyby po oknach niczym grad o dużej średnicy, pioruny łamały drzewa sąsiadów, nagle usłyszałam dźwięk domofony, byłam sama w domu, więc lekko się wzdrygnęłam, poczułam się jak w jednym z tych strasznych horrorów, odważyłam się odebrać. Dobrze zrobiłam, jak okazało się w drzwiach stał przemoczony i zmarznięty Justin. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok, wyglądał tak słodko, niewinnie. Natychmiast wpuściłam go do domu i kazałam się rozebrać, aby wysuszyć jego ubrania, stał przede mną roznegliżowany, dopiero teraz uświadamiałam sobie, jaki on jest idealny, dobrze zbudowany, z zabawną aplikacją na bokserkach i do tego te rozmierzwione włosy, i ten charakter. Po chwili jego aksamitny glos wyrwał mnie z rozmyślań.
-Jak się dziś czują moje słoneczka?- Zapytał z tą szczerą troską w głosie, po czym jego kąciki ust powędrowały ku górze, gdy zobaczył jak bacznie mu się przyglądam.
-Dobrze, a teraz świetnie- i powędrowałam prosto w jego objęcia, co nie było już takie łatwe z powodu rosnącej Carmen. Justin pogładził mnie po brzuch, po czym wystawił rzędy idealnych, śnieżno-białych zębów, •-Poczekamy na twoich rodziców i udamy się z nimi w pewne miejsce, nie masz nic przeciwko\, prawda?
-Nie, ale mam dość tych ciągłych niespodzianek, czemu nie chcesz powiedzieć, o co chodzi?
-Oj uwierz, spodoba ci się. Uwielbiam jak się złościsz, mówiłem ci już to kiedyś?-Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarz, a ja w tulona w niego zasnęłam.
kochammmmmmm:**********
OdpowiedzUsuńJaa...tu czekam......:D
OdpowiedzUsuń