środa, 1 sierpnia 2012
Rozdział 7
Obudziłam się rano w objęciach Justina. Delikatnie podniosłam się z łóżka aby go nie obudzić. Popatrzyłam na siebie i zauważyłam że jestem w jego koszulce. Uśmiechnęłam się na myśl, że wpadł na to aby mnie przebrać. Kochany jest. Powędrowałam schodami na dół i udałam się do kuchni. Tam już krzątała się Pattie.
-Dzieńdobry pani.- przywitałam się
-Hej słonko i jaka pani?! Jestem Pattie.
-Ale ja tak nie umiem.-odparłam
-No to jak wolisz mów mi mamo bo pani mnie postarza.-zaśmiałam się
-Dobrzę będę mówić do pani mamo. Oj..-zaśmiałyśmy się obie.
-Możesz iść wziąć prysznic. Dodatkowa szczoteczka jest w szafce w łazience u Justina i możesz sobie wyciągnąć jakieś ubrania od niego z szafy-uśmiechnęła się i powróciła do robienia śniadania.
Weszłam cichótko do pokoju Justina. Podeszłam do szafy w celu wyciągnięcia sobie ciuchów gdy poczułam czyjeś ręce oplatającę moją talię.
-Cześć kochanie-wymruczał mi do ucha Justin
-Hejjjjjj
-Co robisz? Hmmm?-zapytał
-Twoja mama powiedziała, że mogę poszukać sobie jakiś ubrań i wziąć prysznic
-Aha
Po wybraniu zwykłych spodenek i fioletowej koszulki udałam się do łazienki. Od rana boloło mnie dzisiaj podbrzusze, ale ignorowałam to. Kiedy się rozbierałam na majtkach zobaczyłam czerwoną plamę. Tego już nie mogłam obejść. Szybko wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam się i zeszłam na doł do Pattie.
-Mamo czy to normalne, że boli mnie dziś podbrzusze i mam krwawienie jak podczas miesiączki?
-To zależy. Wiem, że musimy jak najszybciej udać się do ginekologa.-powiedziała, a ja już miałam serce w gardle. Oby tylko nic się nie stało mojej krószynce.
-JUSTIN!!-krzykneła mama
-Tak?-już był z nami w salonie.
-Zbieraj się. Pojedziesz z Jess do ginekologa.
-Dobra. Coo?! Kotku co ci jest?-zdenerwowany zapytał.
-Nic skarbie. Mam tylko jakieś krwawienie i boli mnie podbrzusze. Zbieraj się.
Po 10 minutach byliśmy już w drodzę do ginekologa. Doktor Will już na nas czekał.
-A więc co panią do mnie sprowadza?-zapytał
-Mam krwawienie i boli mnie podbrzusze od rana.
-Proszę położyć się na łóżko i podciągnąć bluzkę do góry zaraz to sprawdzimy.-odparł i zaczął badać mój brzuch, a nastę pnie położył na niego żel i jeździł urządzeniem do USG. Strasznie długo wpatrywał się w ekran, aż w końcu się odezwał.
-Czy ostatnio denerwowała się pani czymś lub wykonywała jakąś ciężką pracę fizyczną?-zapytał. Chwilę się zastanawiałam.
-Nie raczej nie. Proszę mnie nie trzymać tak długo w niepewności. Co z moją córeczką?-już się niecierpliwiłam.
-A więc........
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Błagam tylko mi nie mów że coś stało się Carmen. rozdział cudowny, jak zwykle. Justin jest strasznie słodki ^_^ mam nadzieję że nic się z ich córeczkę nie stało.
OdpowiedzUsuń~@Domcia223
jeju co się jej stało musiałaś w takim momęcie przerwać!!!! czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńOby nie poroniła :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*