poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 12



*Następny dzień*

Już dzisiaj wrócili moi rodzice. Bo byli na wyjeździe. Justin się jeszcze nie odezwał, ale minął dopiero nie cały dzień. Zobaczymy czy przeprosi. Ja pierwsza ręki nie wystawię bo to nie moja wina. Dzisiaj odczuwam straszne bóle pleców, a do tego malutka nieustannie kopie.

Pomagałam mamie w przygotowywaniu obiadu. Ja kroiłam na porcję piersi z kurczaka, aby po tem usmażyć kotlety. Mama robiła sałatkę i obierała ziemniaki. Zrobienie wszystkiego zajęło nam około godziny. Tata podał do stołu i po chwili wszyscy zajadaliśmy się pysznym obiadem.  Po skończonym posiłku posprzątaliśmy ze stału. Wróciłam do sibie do pokoju w celu przebrania się (link). Maiałam zamiar udać się na spacer. Zabrałam torebkę i wyszłam z domu. Udałam się w stronę centrum. Chciałam dzisiaj trochę pochodzić po mieście. Myślałam również czy nie zajść do jakiejś kawiarni ponieważ naszła mnie ogromna ochota na coś słodkiego i kalorycznego. Zawędrowałam do swojej ulubionej cukierni. Zamówiłam sobię pyszną kremówkę na wynos. Postanowiłam ją zjeść w parku na przeciwko. Usiadłam sobie na ławce koło fontanny i obserwowałam wszystkich ludzi do okoła. W pewnym momencie zauważyłam chłopaka podobnego do Justina. Nie to był Justin, tylko co z nim robiła dziewczyna? Czyżbym już mu się znudziła? Pomyślałm sobie, że to sprawdzę. Przejdę koło niego i udam, że wczoraj się nic nie wydarzyło i wcale nie jestem na niego zła. Wstałam z ławki i jak gdyby nigdy nic rószyłam w jego stronę. Zauważył mnie jak byłam prawie przed nimi i widać, że się trochę zmieszał.
-Cześć kochanie czemu dziś nie przyszedłeś?-zapytała i dalej udawałam, ale byłam wściekła bo obejmował tą dziewczynę w pasie.
-Jes? Co ty tu robisz?-był zmieszany.
-Wyszłam na spacer, aby się dotlenić. W końcu jestem w ciąży.-powiedziałam i pogłaskałam się po brzuchu.-A twoja koleżanka to kto?
-To Maci.-odparł
-Poznaliśmy się wczoraj na imprezię. Justin nieźle wiwija na parkiecie.-dodała ta pusta blondynka. Mówię pusta bo odniosłam takie wrażenie po jej wyglądzie.
-Aha czyli wczoraj ciężko ci było mnie zawieść do lekaża bo odsypiałeś poprzednią imprezę? Okej. Zapamiętam, że nie można na ciebie liczyć w ważnych sprawach. Ciekawe czy jak będę rodzić też będziesz odsypiał, a może wypadnię ci kolejna impreza?-zapytałam nie oczekując na odpowiedź.- A ja się zastanawiałam czy może nie zamieszkać z tobą, ale teraz wiem, że nie mam już nad czym się zastanawiać. Jak się wybawisz to możesz przyjść, ale nie obiecuję, że cię przyjmę z powrotem.
-Jessica to nie tak. Kumple mieli urodziny. Najpierw Chris, a potem Chaz i musiałem iśc. Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza razem z Carmen.
-Właśnie widzę.- i spojrzałam na blondynę. Nie chciałam się już więcej kłócić więc po prostu obróciłam się i odeszłam. Byłam wściekła. Co to za gówniaż jeszcze. Za niecałe 2 miesiące będziemy mieli dziecko,a on nawet nie ma czasu aby zawieść mnie na wizytę do ginekologa, bo odsypia imprezy. Wparowałam do domu, zdjęłam buty i jak najszybciej udałam się do siebie. Z nerwów rozbolał mnie brzuch. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


Od Autorki:
Przepraszam za tak długą przerwę, ale byłam na wakacjach i dopiero co wczoraj wróciłam. Jak może zdążyliście zauważyć delikatnie zmieniłam bloga. Od teraz jeśli ktoś chce być informowany to należy zostawić komentarz w zakładce Informowani. Nastąpiła ta zmiana bo już się trochę gubię. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba. Jeśli macie pytania zapraszam na twittera lub formspringa linki też w zakładkach powyżej. Dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia bloga. A więc do następnej. Całuski.

2 komentarze:

  1. trochę krótkie, pisz dłuższe zeby bylo wiecej akcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się z koleżanką powyżej. Czasami lepiej połączyć dwa rozdziały w jeden, w tedy mamy wrażenie, że coś się dzieje i akcje wydają się dłuższe i bardziej przemyślane.
    Niestety to nie koniec moich "uwag". Pierwszy akapit jest dość chaotyczny i tak naprawdę jest zbyteczny, nie daje nam nic. Dialogi ach, widzę ogromną poprawę jestem z ciebie dumna, ale nadal czeka cię wiele pracy.
    Niestety rozmowa Jess i Justina jest taka mało dojrzała, czytając ją miałam wrażenie, że próbujesz odtworzyć scenę z jakiegoś filmu tylko, że wyszła z tego dziecinna wymiana zdań i nic więcej.
    Mam nadzieję, że nie pogniewasz się na mnie. Napisanie tego komentarza nie było dla mnie czystą przyjemnością ale mam nadzieję, że zrozumiesz moje intencje.
    Jeżeli masz jakiekolwiek pytania czy coś, to mimo, że nie jestem jakąś świetną pisarką mogę ci w pewnych sprawach pomóc, na których się znam. Jeżeli miałabyś ochotę skorzystać z mojej pomocy to na moim blogu możesz znaleźć kontakt.
    To by było na tyle.
    xoxo Veenturio <3

    OdpowiedzUsuń