czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 1


Dziś jestem w piątym miesiącu ciąży. Tak samo nie mogę w to uwierzyć. Mam dopiero siedemnaście lat, a już będę miała dziecko i to jeszcze nie do końca wymarzone w tym wieku. Justin wiele razy próbował się ze mną skontaktować i przeprosić, ale każde jego połączenie odrzucałam, a kiedy przychodził do domu udawałam, że nikogo nie ma. Wtedy nie było jeszcze widać aż tak bardzo brzucha. Był tylko delikatnie zaokrąglony, a ja nosiłam za duże, rozciągnięte koszulki. Teraz dowiedziałam się, że Bieber wyjechał, a ja za cztery miesiące mam termin porodu. Mama pomaga mi jak tylko może, zrezygnowała nawet z pracy aby być przy mnie. Od tamtego feralnego dnia nasze relację się znacznie poprawiły. Z tata jest dalej tak samo, a kiedy dowiedział się, że zostanie dziadkiem jeszcze bardziej mnie unika. Kiedy chodzę ulicami ludzie często wytykają mnie palcami. Szczerze mam to gdzieś bo sama takiego losu sobie nie zgotowałam. Najgorzej było w szkole przez pierwsze kilka dni, kiedy jeszcze do niej uczęszczałam. Teraz mam nauczanie domowe.
-Vani, idziemy na pizze?- zapytałam przyjaciółki. Tak ostatnio dość często mam swoje zachcianki, ale i humorki. Wczoraj na przykład jadłam lody waniliowe z ketchupem.
-Dobrze, tylko zajdziemy do mnie do domu i się przebiorę- odparła
-Ok- i poszłyśmy do niej. Tam  Vanessa przebrała się (link). Ja byłam już ubrana w wygodne jeansy i bluzkę (link). W pizzerii przesiedziałyśmy dwie godziny. Zjadłyśmy wielką Margaritę i wypiłyśmy mrożoną kawę. Tematów do rozmów jak zwykle nam nie brakowało. Po południu wybrałyśmy się jeszcze do parku. Usiadłyśmy na naszej ulubionej ławce i rozmawiałyśmy.
-Vani patrz na tę dzieci. I pomyśleć, że niedługo mój synek lub córeczka też tak będą biegać.- zaczęłam rozmyślać
-Tak to naprawdę słodkie. Jessica, a zastanawiałaś się może kiedy powiesz o ciąży Justinowi? Ja wiem, że on cię zranił, ale rozmawiałam ostatnio z Chrisem i powiedział, że na tej imprezie Bieberowi dosypali czegoś do kieliszka.- Van zszokowała mnie tą wypowiedzią,
-Co?! Kto to zrobił !? I dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?- zadawałam kolejne pytania.
-Spokojnie. Rozmawiałam z nim dokładnie wczoraj więc nie miej do mnie pretensji. A teraz wróćmy do tematu kiedy mu powiesz o dziecku? Niedługo wraca z trasy i będziesz miała okazję to zrobić więc na co ty czekasz?-powiedziała
-Ale to nie jest takie proste. Ja sama nie wiem czy chcę aby on wiedział. Co jeśli nie uzna dziecka i po prostu wyjedzie?- powoli się już załamywałam i jeszcze bardziej byłam za tym aby JB nie dowiedział się o dziecku.
-Co ty wygadujesz on jest ojcem i nie możesz tego przed nim ukrywać. A znając Justina na pewno cię nie zostawi. Bo niby po co tyle czasu dobijał się do ciebie i próbował przeprosić?! Bo on cię nadal kocha i bardzo tego żałuję. Zresztą ty też dalej coś do niego czujesz i nie zaprzeczaj.- pogroziła mi palcem jak małemu dziecku.
-Masz rację muszę mu o tym powiedzieć, ale jeszcze nie teraz.- powoli się przełamywałam. Może on rzeczywiście mnie nie zostawi i pomorze wychować nasze maleństwo?
-A kiedy ty zamierzasz to zrobić?! Kiedy na porodówce nie będziesz mogła nic powiedzieć przez bóle?!- zakpiła
-Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Obiecuję, że mu powiem i tak nie mam wyjścia ponieważ brzuch jest już widoczny i nie ukryję go tak jak wcześniej.-rzekłam. Pożegnałam się jeszcze z przyjaciółką i ruszyłam w kierunku domu. Kiedy wróciłam od razu udałam się do łazienki pod prysznic i poszłam spać.

3 komentarze:

  1. Jesteś świetna ;D
    Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne <3
    Dodaj szybko nn :) czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejciu, mam nadzieję że ona powie Justin'owi o ciąży. Na pewno nie zrobiłby jej tak wielkiej krzywdy gdyby mu niczego nie dosypali. Świetny rozdział, czekam na drugi ♥

    OdpowiedzUsuń